Ryga. Droga rowerowa? Zrób sobie własną, „partyzancką”!

Droga rowerowa na jednej z centralnych ulic Rygi, Brivibas iela, pojawiła się w ubiegły piątek pod osłoną nocy. Na skrajnym pasie jezdni wymalowano linię, a pas oznaczono symbolem roweru. Dopiero po wielu godzinach służby miejskie ją zlikwidowały. Wcześniej ryscy rowerzyści swobodnie sobie po niej jeździli, bo wyglądała na tyle profesjonalnie, że samochody na nią nie wjeżdżały. Do dziś nie wiadomo, kto to zrobił. Po mieście krążą plotki, że wymalowano ją na tyle porządnie, że musieli to zrobić… sami drogowcy.

Pojawiła się nie bez powodu. Aktywiści miejscy od lat walczą o wytyczenie dróg rowerowych po obu stronach Brivibas, co jest tylko jednym z elementów koniecznej rozbudowy infrastruktury rowerowej w tym mieście. I od lat są mamieni obietnicami, programami i wytyczaniem dróg na obrzeżach miasta. W przypadku tej konkretnej ulicy, odpowiedź ratusza zawsze brzmi „to niemożliwe”. A akurat Ryga – płaskie miasto z szerokimi ulicami – jest świetnym poligonem do przeprowadzania prorowerowych zmian. Zresztą widać to na przykładzie akcji sprzed tygodnia. Po wymalowaniu pasa rowerowego, samochody… dalej miały dwa pasy ruchu.


źródło: pilsetacilvekiem.lv

„Partyzanckie drogi rowerowe” („guerrilla bike lanes”) to zresztą bardzo skuteczne narzędzie do przekonywania o nie tylko możliwości, ale wręcz konieczności wytyczania pasów rowerowych. Gdy porównać zdjęcie Brivibas bez drogi dla rowerów i z nią, to zaczyna nam nie pasować regularny wygląd alei, na której wyraźnie widać niewykorzystaną przestrzeń. Ich rolą jest z jednej strony zawstydzać urzędników mówiących „nie da się”, pokazując czarno na białym, że się da, z drugiej wskazywać na niebezpieczne miejsca w mieście. Akurat na tej ulicy rowerzyści często korzystają z chodnika, bo jazda wśród rozpędzonych aut. Które nagminnie przekraczają ograniczenie prędkości, jest tam niebezpieczna.

Serwis CityLab, który opisał całe zdarzenie posiłkując się zdjęciami od lokalnej organizacji miejskich społeczników Pilseta Cilviekiem (co można przetłumaczyć jako „Miasto dla Ludzi”) zwraca uwagę, że czasami partyzanckie drogi rowerowe są przekształcane w pełnoprawne. Tak zdarzyło się w zeszłym roku w San Francisco, a w marcu w Witchita w Kansas.

Wspomnianej ulicy zresztą przydałoby się uspokojenie. Niedawno w Rydze mieszkańcy osiedli niedaleko tamtejszego toru motocyklowego protestowali z powodu hałasu jaki powodują rozgrywane tam zawody. Właściciele toru bronili się, że poziom decybeli na ich obiekcie jest niższy niż hałas na Brivibas w godzinach szczytu.


źródło: pilsetacilvekiem.lv

Drogę rowerową usunięto z jezdni, ale nieznani sprawcy udowodnili, że jest na nią miejsce i wybili urzędnikom argument z ręki.