Czy na buspasie można pogodzić rowerzystów i autobusy? Tak, jeżeli kierowcy nie musieliby gonić sztywnych widełek rozkładów – przekonuje w liście do portalu Transport-publiczny.pl Michał Jagusiak, wieloletni pracownik spółek transportowych i miłośnik komunikacji.
Odkąd pamiętam interesowałem się autobusami miejskimi, niemniej zanim zacząłem pracować w branży transportowej, jako młody człowiek bardzo dużo jeździłem na rowerze. Później moje zainteresowania przerodziły się w pasję do całego transportu publicznego. Posiadam uprawnienia do kierowania tramwajami i autobusami. Pracowałem w kilku firmach komunikacji miejskiej. Jestem także podróżnikiem i autorem książki pt. „Transport publiczny. Praktyczne rozwiązania” (PDF na
www.michaljagusiak.pl). Od wielu lat podróżuję po kraju i zagranicę poszukując praktycznych rozwiązań różnych problemów, które ogólnie trapią transport publiczny. W tej tematyce publikuję także artykuły na facebooku. Często także komentuję artykuły na waszym portalu. Pracując w Warszawie jako kierowca autobusu zwróciłem uwagę na problem konfliktów rowerzystów i kierowców autobusów. Natomiast podróżując zagranicę myślę że znalazłem jego praktyczne rozwiązanie.
W Polsce zgodnie z przepisami zawartymi w Kodeksie Drogowym po buspasach nie mogą poruszać się inne pojazdy niż komunikacji publicznej lub wyszczególnione na znaku, względnie tabliczce pod znakiem, dlatego też m.in. w Warszawie kierowców autobusów tak bulwersują jeżdżący buspasami ruchu rowerzyści. Nawet jeśli rowerzyści jadą na pasie obok (np. z lewej), to i tak poruszają się w sposób uniemożliwiający wyprzedzenie – bo przy samym buspasie (kierowcy nie mogą zachować bezpiecznego odstępu – 1 m – pomimo wolnego buspasa).
Kto był na Zachodzie, np. w Londynie, widział buspasy, po których mogą jeździć rowerzyści i wie, że to działa. Z drugiej strony mało kto zastanawia się do końca dlaczego. Od razu widać, że ruch i tak jest tak gęsty, że i tak najczęściej nie ma potrzeby wyprzedzać. Niemniej jest coś jeszcze – kierowcy autobusów jeżdżą w większości według widełek częstotliwości, co pokazuje rozkład jazdy na przystankach. W Polskich warunkach wedle prawa na każdym przystanku musi być podany dokładny czas odjazdu, czyli godzina i minuta, przez co te dwa rodzaje ruchu nie mogą się pogodzić. Walczący z czasem kierowcy autobusów dostają białej gorączki, widząc rowerzystę na swoim pasie ruchu, którego często nie mają jak wyprzedzić.
Z tego co pamiętam, to duża część miast zagranicznych, które odwiedziłem, nie miała na przystankach dokładnych czasów odjazdu, choć jednocześnie nie znaczyło to, że kierowcy ich nie mieli. Nie zawsze też były na przystankach elektroniczne wyświetlacze, chociaż przy rozkładach z częstotliwością powinny one być bezwzględnie stosowane. Dokładne rozkłady jazdy są m.in. w Polsce, Czechach, Niemczech.
W Polsce kierowcy autobusów zaakceptowaliby rowerzystów na buspasach, gdyby mieli rozkłady jazdy tylko z zaznaczonym odjazdem z pętli. Wymagałoby to jednak zmian m.in. w prawie przewozowym. W dużych miastach jest tak duża częstotliwość kursów, że autobusy poszczególnych linii odjeżdżają z przystanków co kilka, kilkanaście minut. Wydaje się że w takiej sytuacji dokładny rozkład nie jest aż tak bardzo potrzebny biorąc pod uwagę że przez mnogość utrudnień kierowcy i tak nie są w stanie się w nim utrzymać.
Michał Jagusiak
Listy można nadsyłać na adres kontakt@transport-publiczny.pl