Polski Bus, który przyniósł nową jakość w autobusowych przewozach autokarowych, zmienia powoli model biznesowy. Po intensywnym etapie uruchamiania nowych tras z siatki połączeń znikają kolejne połączenia. Pasażerowie dowiadują się o tym przypadkiem, gdy nie mogą już kupić na swoją linię biletów.
Bez dwóch zdań Polski Bus zrewolucjonizował i zdynamizował rynek przewozów autobusowych w Polsce, podnosząc je na wyższy poziom. Nowe, czerwone autobusy w niskich, atrakcyjnych cenach szybko przyciągnęły pasażerów. Wkrótce śladem Polskiego Busa zaczęli iść inni przewoźnicy.
Czas na zmianę politykiPolski Bus, korzystając z licznych bolączek kolei, intensywnie i hucznie rozbudowywał siatkę połączeń. O każdym takim kroku przewoźnik głośno i uroczyście informował. Wielu komentatorów zaczęło zastanawiać się „jak to się firmie opłaca” i jak długo pociągnie. Od debiutu minęło już pięć lat, a Polski Bus – wbrew sceptykom – wciąż istnieje. Rzeczywistość jednak zrewidowała politykę firmy.
Z siatki połączeń zaczęły znikać nie tylko konkretne kursy, ale całe połączenia. W styczniu tego roku Polski Bus zawiesił połączenia na trasie z Warszawy do Olsztyna. Krok, który miał być działaniem czasowym, okazał się trwałym. Autobusy nie wróciły już w szczycie wakacyjnego sezonu, kiedy Warmia i Mazury mogłyby cieszyć się zainteresowaniem. W dużej mierze to sprawa kolei, która zaczęła nadrabiać zaległości skróconym czasem przejazdu i nowym taborem. Widać to nie tylko na trasie do Olsztyna, ale też w innych relacjach, gdzie zaczęło ubywać połączeń Polskiego Busa wraz ze znaczną poprawą warunków podróżowania koleją.
Teraz, od początku lipca, z siatki połączeń wypadła kolejna trasa – P32 z Warszawy do Kalisza. – Priorytetem firmy PolskiBus.com jest zapewnienie pasażerom możliwości komfortowego podróżowania w jak najniższych cenach. W tym celu na bieżąco analizujemy zapotrzebowanie na nasze usługi oraz efektywność tras wchodzących w skład aktualnej siatki połączeń. Nasza decyzja ma charakter biznesowy i jest podyktowana kombinacją wielu czynników takich jak np. wyniki sprzedaży – mówi Piotr Pogonowski, dyrektor marketingu i sprzedaży w Polskim Busie.
Jak dodaje Pogonowski, decyzja ma charakter „czasowy” i w razie, gdyby pojawiło się zainteresowanie, połączenia mogą wrócić. Dyrektor, przepraszając za utrudnienia, zwraca uwagę na współpracę z firmą Arriva Bus, dzięki której na stronie Polskiego Busa można kupić bilety z Kalisza m.in. do Kołobrzegu, Koszalina, Poznania, Zakopanego, Katowic i Krakowa. To nowy model Polskiego Busa – firma nawiązuje współpracę z coraz większą liczbą przewoźników, jak
Żak Express do Białegostoku i Suwałk,
Flix Bus do Niemiec czy ostatnio Garden Service do Siedlec i Białej Podlaskiej.
Przewoźnicy ci albo przejmują połączenia Polskiego Busa, albo po prostu istniejące połączenia trafiają do sprzedaży biletów na stronie Polskiego Busa.
Informacja o likwidacji ukryta
Natomiast likwidowane trasy, niejako w opozycji do szumnych komunikatów o ich uruchomieniu, znikają z rozkładu po cichu. „Niestety nie umieszczamy takich informacji na stronie internetowej” – odpowiada Polski Bus na posty pasażerów zamieszczone na profilu facebookowym. Jak zauważają komentujący, lepiej jest pisać o sukcesach niż porażkach. Polski Bus obstaje jednak przy swojej polityce nieinformowania wprost o likwidowanych bądź zawieszanych połączeniach. – O tym, że dana linia została zawieszona, pasażerowie dowiadują się z około dwumiesięcznym wyprzedzeniem po otwarciu nowego kalendarza na stronie internetowej – dodaje Piotr Pogonowski. Czyli w momencie, gdy już nie może kupić biletu na swoje połączenie.
Niestety, Polski Bus nie jest odosobniony w takim działaniu. Niedawno z rozkładu PKP Intercity zniknęły trzy pary połączeń, w tym jedna popularna nad morze. Informacja o likwidacji połączeń znalazła się… w trochę
mylącej zakładce „Dostępność sprzedaży na pociągi krajowe”. Nie jest niczym nadzwyczajnym, że połączenia przy małej frekwencji znikają z siatki połączeń. Czy jednak szacunek wobec lojalnego klienta nie wymaga, żeby o takich działaniach poinformować i nie skazywać podróżnych na dowiadywanie się o zmianach niejako „przypadkiem”?