Olsztyn: Szykuje się z przymusu komunikacja miejska za darmo?

Firma Rewizor wymówiła 28 lutego umowę Zarządowi Dróg, Zieleni i Transportu z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia. Oznacza to, że 31 maja będzie ostatnim dniem, kiedy kontrolerzy tej firmy pojawią się w olsztyńskich autobusach i tramwajach. Powodem takiej decyzji okazały się finanse, a dokładnie przegłosowana przez Sejm ustawa mówiąca o minimalnej stawce płacowej za godzinę przy umowach-zlecenie za 13 zł. Firma chciała renegocjować warunki umowy ze ZDZiT-em. Rozmowy nie skończyły się jednak porozumieniem.

Sytuacja przejściowa

W toku tych działań miasto musiało znaleźć kolejną, która zajmie się kontrolowaniem biletów. W przetargu jednak nikt nie złożył swojej oferty. Istniała więc groźba, że od 1 czerwca olsztynianie będą mogli bezkarnie jeździć środkami komunikacji miejskiej. Tak się jednak nie stanie, bo ZDZiT ma plan awaryjny.

– Od 1 czerwca kontrole biletów będą realizowane przez osoby zatrudnione na umowę-zlecenie. Jesteśmy po rozmowach z 14 osobami chętnymi do podjęcia pracy. Przygotowaliśmy niezbędne m.in. dokumenty i legitymacje – wyjaśnia Paweł Pliszka, rzecznik prasowy ZDZiT. W większości są to osoby, które pracowały dla firmy Rewizor. – Ta formuła będzie obowiązywała do chwili wybrania innej firmy kontrolującej posiadanie biletów w komunikacji miejskiej w Olsztynie – dodaje.

Ile płacą gapowicze?

Z danych miasta wynika, że ZDZiT zapłacił w poprzednim roku 1,25 mln zł. Wiadomo też, że w tym okresie wykonano 74 tysiące kontroli. Niestety, gorzej jest z danymi dotyczącymi ściągalności pieniędzy z tytułu wezwania do zapłaty za brak ważnego biletu. Ostatnie dane pochodzą z 2013 roku. Wtedy zarejestrowano ok. 22,8 tys. gapowiczów, z kolei do miasta wpłynęło 631 tys. zł z tytułu zapłaconych kar. ZDZiT zaznacza jednak, że w tej kwocie są również płatności uregulowane z opóźnieniem z poprzednich lat.