Nowojorski aktywista stanął z kamerą na skrzyżowaniu dwóch ulic na Manhattanie. Jego film jest jednym z najbardziej wyraźnych dowodów na to, że w miastach przestrzeń dla samochodów jest często marnowaniem cennego miejsca, a przestrzeń dla rowerów – przeciwnie.
Gdy wczoraj
napisaliśmy o tym, że rower publiczny to miejska usługa, która nie powinna być traktowana jak inwestycja nastawiona na zysk, wielu komentujących na Facebooku nie zgodziło się z tym. Bike-sharing nazwali „fanaberią”, z której korzystają nieliczni hipsterzy i jeśli już ma być, to na zasadach komercyjnych, bez wydawania miejskich pieniędzy.
Luke Ohlson, nowojorski aktywista rowerowy, w prosty sposób udowodnił o ile bardziej rower jest istotniejszy dla osób poruszających się po centrum miasta niż auto. O 17. po południu, w dzień roboczy postawił kamerę na skrzyżowaniu Broadwayu i 22 Ulicy i nagrał, ujęcie które objęło stację roweru miejskiego Citi Bike i kilka miejsc parkingowych.
– Miejsca parkingowe zajmują w Nowym Jorku 150 tys. akrów [ponad 600 km kw. – red.], choć większość nowojorczyków nie korzysta z samochodu. Gdybyśmy spożytkowali część publicznej przestrzeni, którą dziś zajmują auta w inny sposób, cała okolica by na tym skorzystała – tłumaczy, cytowany przez serwis CityLab.
Na przyspieszonym filmie widzimy z jednej strony obleganą stację roweru publicznego, na której co chwilę ktoś oddaje rower, a ktoś inny rower wypożycza. Z drugiej strony stoją zaparkowane samochody przy, których ruch jest minimalny. Trzy zaparkowane pojazdy zajmują mniej więcej tyle miejsca co stacja rowerowa. Ohlson zaznacza, że w ciągu mniej więcej godziny rowery wypożyczano prawie 200 razy, podczas gdy samochody poruszyły się raptem 11–krotnie.
Przy czym warto zauważyć, że to i tak nieźle, bo wiele z nowojorskich aut w ogóle w ciągu dnia nie rusza się z miejsca i amerykańskie miasto nie różni się pod tym względem od polskich, gdzie rotacja na miejscach parkingowych jest niewielka. Tymczasem według statystyk podawanych przez Ohlsona latem każdy z 10 tys. rowerów publicznych w Nowym Jorku jest codziennie wypożyczany średnio sześć razy (choć według innych obliczeń to ok. cztery razy). Tu z kolei polskie miasta mogą się pochwalić jeszcze większym zużyciem rowerów.