W Siedlcach od dwóch lat funkcjonuje nietypowa, ogromna rampa, pozwalająca pokonać osobom niepełnosprawnym znaczną różnicę poziomów pomiędzy dwiema ulicami. Władze miasta przyznają, że zdecydowały się na realizację projektu, bo budowa windy w tym miejscu byłaby za droga. Sami niepełnosprawni przyznają jednak dość brutalnie, że to pieniądze wyrzucone w błoto. Z ułatwienia skorzysta bowiem w rzeczywistości zaledwie 20-30 proc. niepełnosprawnych.
W marcu 2012 roku do użytku oddany został wart 28 mln zł kilkukilometrowy odcinek północnej, wewnętrznej obwodnicy miasta. W ramach tej właśnie inwestycji powstała trudna do przebycia i zarazem pozwalająca na pokonanie kilkumetrowej różnicy poziomów rampa dla niepełnosprawnych, rowerzystów i osób z wózkiem. Znajdujący się w Siedlcach obiekt komunikuje ulicę Kaczorowskiego z położoną wyżej ulicą Prądzyńskiego. Ulica Kaczorowskiego jest zlokalizowana w obniżeniu po dawnej linii kolejowej Siedlce – Sokołów Podlaski, dlatego jej poziom jest znacznie niższy w stosunku do sąsiednich ulic. Zdjęcie tej rampy, zamieszczone przez portal Transport-publiczny.pl, spotkało się z ogromnym zainteresowaniem i odzewem czytelników.
Pomoc 20-30 procentom osób na wózkach– Żałuję, że osoby które zaprojektowały tę rampę pilnowały wyłącznie przepisów, zamiast poprosić o opinię osoby na wózkach. Żadna osoba na wózku nie zgodziłaby się na taki projekt, ponieważ są tu chociażby za duże zakręty, jest za mało miejsca. Wózek ręczny, sportowy spokojnie się zmieści, większy wózek ręczny, wózki akumulatorowe, nie mówiąc już o wózkach terenowych tędy nie przejadą. Nie wiem dla kogo to jest podjazd. Cały czas uważamy, że najlepszymi ekspertami są osoby, które później z takiego podjazdu będą korzystać. Można było zrobić windę, można było zrobić i podjazd, nawet jeżeli byłyby on nieco bardziej stromy, ale miałby większe zakręty. Obecnie są to w pewnym sensie zmarnowane pieniądze i pomoc 20-30 procentom osób na wózkach – komentuje na antenie radia RDC Marek Sołtys, znany też jako „Szalony Wózkowicz”.
Według przedstawicieli miasta rampa spełnia wszelkie wytyczne dotyczące konstrukcji takich podjazdów. Tłumaczą oni, że rozważali zainstalowanie w tym miejscu windy, ale zwiększyłoby to znacznie koszty inwestycji. I odbijają piłeczkę. – Nikt jeszcze nie skarżył się na to rozwiązanie komunikacyjne – komentuje Paweł Mazurkiewicz, rzecznik siedleckiego urzędu miasta.
Mogło jej w ogóle nie być– Myślę, że osoba, która zaprojektowała ten podjazd pamiętała o odpowiednim kącie nachylenia podjazdu, ale już na pewno nie o wszystkich potencjalnych użytkownikach. Dla mnie jedynym sposobem jest podejść żartobliwie i zaproponować postawienie krzesła na każdym spoczniku np. dla rodzica, który musi wprowadzić wózek z dzieckiem, albo osoby starszej, która nie jest w stanie wejść po schodach. Oczywiście trzeba stosować się do przepisów, ale należy pamiętać o użyteczności rozwiązania – kontruje Izabela Sopalska, autorka bloga „Kulawa Warszawa”, która od lat walczy o ułatwienia dla osób niepełnosprawnych na terenie Warszawy.
Mazurkiewicz przyznaje, że faktycznie rozmiar rampy jest nietypowy. – Niektórzy to krytykują, ale zapominają, że to służy mieszkańcom, że przecież można z tego korzystać. Być może rzeczywiście korzystanie z tego obiektu jest w jakiś sposób utrudnione. Rampa nie jest jednak czyimś wymysłem, tylko jest to podyktowane warunkami, które tam panują. Można przecież było z tego zupełnie zrezygnować – kończy przedstawiciel miasta.