Według najnowszych danych tramwaje w Melbourne uczestniczą w wypadkach drogowych średnio trzy razy dziennie. W ciągu dwóch lat znacząco wzrosła liczba zderzeń z samochodami ale też wypadków pasażerów podczas wsiadania lub wysiadania z tramwaju, choć w mieście sukcesywnie przebudowywane są przystanki.
Gdyby porównać Melbourne z Warszawą, strach wsiadać na antypodach do tramwaju. W polskiej stolicy w 2016 r. tramwaje uczestniczyły w 23 wypadkach i 13 kolizjach (według danych policji), a wszystkich zdarzeń drogowych, w tym uderzeń w pieszego, czy w rower, było w 2016 r. 673. Tymczasem w Melbourne w zeszłym roku, według danych tamtejszego operatora Yarra Trams, doszło w sumie do 979 kolizji tramwaj-auto. W porównaniu z danymi z 2015 r. to więcej o 107 wypadków i kolizji.
Rzecz jasna warto brać pod uwagę, że system tramwajowy w Melbourne to jedna z największych sieci na świecie z torowiskiem przekraczającym długość 250 km. W Warszawie torów jest tylko nieco więcej niż połowa tego, ale już pasażerów Tramwaje Warszawskie przewożą więcej (w 2013 r. ponad 260 mln, w porównaniu do ok. 200 mln rocznie w Melbourne).
Problem w australijskim mieście polega m.in. na tym, że w trzech czwartych torowisko znajduje się w ruchu ulicznym, a dojście do przystanków tramwajowych powoduje, że pasażerowie znajdują się na jezdni, a nie wszędzie mają wygodne przejścia dla pieszych. Komentatorzy dopatrują się przyczyn również w nowym taborze, który sukcesywnie zastępuje stare pojazdy. Tramwaje są szybsze i szybciej ruszają z przystanku. Stąd m.in. wzrost liczby urazów wśród pasażerów (241 w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2017 r., w porównaniu do 232 w tym samym okresie 2016 r. i 148 w 2015 r.). A Yarra Trams prowadzi liczne,
czasem niekonwencjonalne kampanie społeczne, mające zapobiec wypadkom z udziałem pasażerów.
Co do przystanków, to Melbourne przebudowuje je kompleksowo. Zastępuje klasyczne przystanki, które od ruchu ulicznego oddzielała metalowa barierka, wyniesionymi z platformą na poziomie podłogi tramwaju. Na razie przebudowano w ten sposób niecałe 400 z 1761 przystanków. Wszystkie mają spełnić standardy dostępności w 2022 r. Tam gdzie doszło do zmian, jest bezpieczniej, ale w sumie przy wsiadaniu i wysiadaniu z tramwaju urazy odniosło w zeszłym roku 99 pasażerów (46 w 2015 r.).
Cytowany przez australijski „The Age” David Bowen, rzecznik Public Transport Users Association (Stowarzyszenie Pasażerów Transportu Publicznego) stwierdził, że miastu przydałoby się odseparowanie ruchu tramwajowego od samochodowego, ale można zrobić więcej, np. korzystać z kamer na tramwajach. – Wielu pasażerów widuje niebezpieczne sytuacje, lub sami ledwo uniknęli potrącenia w pobliżu przystanku tramwajowego. To przykre, ze władze nie chcą w ten sposób łapać tych kierowców, którzy łamią przepisy – przyznał.