Do groźnego wypadku z udziałem wagonu Pesa 122NaL doszło dziś rano w Łodzi. Odstawiony na boczny tor w celu naprawy tramwaj samoczynnie ruszył z miejsca i stopniowo, jadąc przez pochyłe ulice, nabierał rozpędu. Udało się zatrzymać go dopiero kilka przystanków dalej poprzez wykolejenie na zwrotnicy. Nikt nie został ranny.
Z relacji świadków zdarzenia wynika, że w obsługującym linię 10 wagonie 1596 kilka minut po godzinie 5 nastąpiła awaria zasilania. Ponieważ dalsza jazda z pasażerami nie była możliwa, pojazd został zepchnięty na nieużywany liniowo odcinek torowiska w al. Kościuszki między al. Mickiewicza a ul. Żwirki. Na miejsce wezwano ekipę serwisową. Gdy ta próbowała naprawić usterkę (motorniczego nie było w pojeździe), tramwaj niespodziewanie ruszył.
Wagon z małą prędkością pokonał łuki przy skręcie w ul. Żwirki i Piotrkowską, potem kontynuował jazdę w stronę pl. Niepodległości, rozpędzając się na pochyłościach coraz bardziej. Na ponadkilometrowym odcinku do Placu Niepodległości nie doszło do żadnej kolizji z innym pojazdem ani pieszym. Przyczyniła się do tego przytomna postawa pracowników Nadzoru Ruchu MPK, którzy jadąc samochodem przed tramwajem, ostrzegali przechodniów przed zbliżaniem się do torowiska. Wagon został zatrzymany przy wjeździe na pętlę Plac Niepodległości poprzez przełożenie zwrotnicy. Uszkodzeniu uległy przeguby, elementy czoła wagonu oraz słup i przewody sieci trakcyjnej (ruch został już jednak przywrócony).
Jak informuje MPK, na razie nie wiadomo, dlaczego doszło do zdarzenia. Przyczyny zaniku hamowania wyjaśni komisja złożona z przedstawicieli MPK oraz Pesy. - Zespół już się zebrał, wstępne ustalenia powinny być znane dziś lub jutro - informuje zastępca rzecznika prasowego Bartosz Stępień. Jak dodaje, na razie nie ma planów wyłączenia z ruchu pozostałych 21 wagonów z dostarczonej na przełomie ubiegłego i bieżącego roku serii.