Jeśli tym razem uda się podpisać umowę, łódzki rower publiczny może zacząć działać na początku maja przyszłego roku. Zarząd Dróg i Transportu ogłasza kolejny przetarg na budowę systemu. Dotychczasowa historia przedsięwzięcia każe jednak być przygotowanym na różne scenariusze.
Tylko w centrum, za to z GPS
System ma liczyć 1000 rowerów w 100 stacjach na terenie strefy wielkomiejskiej, głównie Śródmieścia. Ewentualne rozszerzenie zasięgu na tereny poza centrum to kwestia kolejnych stadiów. – Na razie chcemy doprowadzić do uruchomienia pierwszego etapu. Termin składania ofert kończy się w październiku, podpisanie umowy zakładamy w listopadzie. Na realizację usługi miasto wyznaczyło czas do końca kwietnia przyszłego roku – mówi miejski radny Bartosz Domaszewicz, członek Komitetu Sterującego, mającego koordynować uruchamianie roweru publicznego.
Kosztorys pozostaje bez zmian: miasto przeznaczyło na ten cel 13,5 mln zł. Mimo to w stosunku do poprzednich postępowań wprowadzono wymóg zastosowania kilku dodatkowych funkcjonalności. – Chcemy zamówić także możliwość śledzenia przy pomocy GPS tras, po jakich poruszają się rowery (operator będzie musiał przedkładać na ten temat raport raz w miesiącu), 5 procent rowerów tandemowych oraz integrację systemu z miejską Migawką. Istotny jest zwłaszcza ten ostatni element, pozwalający włączyć rower publiczny w sieć transportu miejskiego – ocenia radny. Koszty dodatkowych usług zostały sprawdzone na podstawie doświadczeń innych miast, które z nich skorzystały. Nie są wykluczone kolejne udogodnienia, np. rowery cargo, ale... – O zmianie zakresu możemy rozmawiać dopiero przy okazji kolejnych etapów – zastrzega radny.
B. Domaszewicz jest pewien, że zarezerwowane w budżecie kwoty nie zostaną przekroczone. – Poza tym ostateczna wycena zależy od kalkulacji wykonawcy, a te są różne. Przypomnijmy, że w pierwszym postępowaniu w grę wchodziło 19 mln zł, a w kolejnym, nieznacznie zmienionym zakresie – 9 mln. Pierwsza wycena była więc ze strony oferentów raczej badaniem rynku – uważa.
Kręta droga roweru publicznego
To już trzecie podejście do realizacji zadania, wybranego przez łodzian w głosowaniu na wnioski do budżetu obywatelskiego jeszcze w 2013 r. Choć zgodnie z postulatami łódzkich organizacji pozarządowych władze lokalne przyznały dodatkowe środki na zwiększenie zakresu przedsięwzięcia, pierwszy przetarg z połowy 2014 r. nie został rozstrzygnięty: obie złożone oferty znacznie przewyższały kosztorys. Wśród przyczyn wymieniano krótki czas na realizację zadania i związane z tym ryzyko poślizgu oraz zbyt dużą liczbę dodatkowych funkcjonalności. W kolejnym postępowaniu odchudzono więc dodatkowe wyposażenie systemu. Tym razem do fiaska przyczyniła się bezpardonowa rywalizacja między wykonawcami: jedna z firm złożyła skargę na konkurencyjną ofertę, której cena jej zdaniem była rażąco niska. Sama z kolei została wykluczona z przetargu, gdy okazało się, że jeden ze złożonych przez nią dokumentów poświadczał nieprawdę.
– Każdy przetarg wiąże się z ryzykiem opóźnienia. Nauczeni doświadczeniem, będziemy jeszcze uważniej weryfikować dokumenty przedkładane przez wykonawców – zapowiada B. Domaszewicz.