Łódź: DDR przy Bandurskiego z błędami? ZIM się nie przyznaje

– Cieszę się, że droga powstała. To jedna z dwóch dużych inwestycji w infrastrukturę rowerową, sfinansowaną przez Urząd Miasta w tym roku, realizowana zresztą z opóźnieniem. Jej zaletą jest poprowadzenie po obu stronach tej szerokiej arterii – mówi prezes Fundacji „Normalne Miasto – Fenomen” Hubert Barański. Na tym jednak kończą się pochwały pod adresem inwestycji.

Według działacza społecznego przekazany wybranemu w przetargu wykonawcy projekt zakładał inny kształt drogi dla rowerów, niż ten, który został wcielony w życie. – DDR powinna zostać na tym odcinku przebudowana tak, by była zgodna z projektem, który – co należy dodać – był z nami konsultowany. Największym problemem jest poprowadzenie DDR przy skrzyżowaniu z Wróblewskiego, gdzie powstał przystanek autobusowy. Sygnalizowaliśmy, że przystanek jest stawiany w pasie przyszłej drogi dla rowerów, zapewniano nas jednak, że będzie to uwzględnione – twierdzi prezes fundacji.

W rzeczywistości jednak droga zwęża się w tym miejscu z 2,5 do nieprzepisowych 1,65 m. – Ma to miejsce przy skrzyżowaniu drogi dla rowerów, przejazdu rowerowego przez Bandurskiego w ciągu Wróblewskiego i przejścia dla pieszych, łączącego przystanek z osiedlem. W miejscu, w którym krzyżują się te wszystkie potoki ruchu, upchnięto drogę rowerową w wąski lejek, dodatkowo zostawiając obok skrzynkę od sygnalizacji świetlnej. Powstało w ten sposób bardzo niebezpieczne miejsce: rowerzyści, jadąc nawet z niewielką prędkością, wypadają na chodnik – opisuje Barański. Jak twierdzi, przy projektowaniu nie uwzględniono też obecności skrzynki, która stoi tam od 10-15 lat.

– Kuriozum powstało też na zakończeniu drogi dla rowerów, czyli na skrzyżowaniu z Wyszyńskiego. Przy wszystkich istniejących przejściach dla pieszych miały tam powstać przejazdy rowerowe, połączone z siecią pasów dla rowerów na al. Wyszyńskiego i Waltera-Janke. Niestety, wyszło z tych planów niewiele: pasy na Wyszyńskiego nie powstały, nie ma też włączeń, a zamiast przejazdów mamy coś, co nazywam „przejściem dla rowerów”: między odcinkami drogi dla rowerów mamy przejścia dla pieszych – kontynuuje prezes. Jak uważa, takie rozwiązanie prowokuje rowerzystów do łamania prawa i przejeżdżania przez pasy.

Prezes „Fenomenu” krytykuje także sposób doświetlenia drogi na odcinku biegnącym po jednej stronie za wałem ziemnym, a także nierówny przebieg drogi przy każdym niemalże skrzyżowaniu drogi podrzędnej. – Rowerzyści są przez to niepotrzebnie krzyżowani z ruchem pieszym. Przez przecznice prowadzą tylko przejścia dla pieszych – dodaje Barański.

Jak odnosi się do sprawy inwestor? Według pracowników Zarządu Inwestycji Miejskich na wykonanie przejazdów rowerowych przez drogę o trzech pasach ruchu (tyle ma al. Bandurskiego przy Wyszyńskiego) nie pozwala prawo. – Wykonawca pospieszył się nieco z pracami – rozpoczął malowanie przejazdu, którego obecność w tym miejscu była jednak niezgodna z przedstawionym mu projektem. Musiał więc usunąć to, co w tym miejscu wymalował – mówi rzecznik Zarządu Piotr Wasiak. Obecny stan ma zatem pozostać jako docelowy. Przy feralnej skrzynce natomiast według urzędników ZIM mamy do czynienia nie z osobną drogą rowerową i chodnikiem, lecz z ciągiem pieszo-rowerowym, który nie musi już spełniać tak wyśrubowanych standardów szerokości (część przeznaczona dla pieszych i rowerzystów mają łącznie wymaganą w takiej sytuacji szerokość).

Prezes „Fenomenu” nie przyjmuje tych tłumaczeń. – Zupełnie coś innego mówią znaki poziome, a także odmienne rodzaje nawierzchni na drodze rowerowej i chodniku. Wygląda to tak, jakby wbudowano drogę dla rowerów, nie wiedząc, jakie powinna ona spełniać standardy – podsumowuje Barański. Fundacja zgłosiła sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.