Uczestnicy przetargu nie muszą przedstawiać ZTM Kielce imiennej listy 100 kierowców, którzy będą wozić mieszkańców miasta – zdecydowała w piątek KIO. Ale ZTM Kielce ma prawo żądać, by przewozy były organizowane przez kierowców z doświadczeniem. Po decyzji KIO przetarg stał się dużo bardziej nietypowy, niż był wcześniej.
Przetarg w Kielcach, w którym jeszcze nawet nie doszło do otwarcia ofert,
dotyczy 2,5-letniej obsługi linii 40 autobusami przekazanymi przewoźnikowi przez zamawiającego. Od warunków
odwołał się Michalczewski, sugerując, że ZTM tak skonstruował warunki, że de facto jedynym możliwym zwycięzcą postępowania będzie lokalne MPK Kielce.
W piątek Krajowa Izba Odwoławcza rozstrzygnęła odwołanie przewoźnika w sposób spodziewany, ale przez konstrukcję warunków przetargu sprawiła, że stał się on co najmniej dziwny.
KIO uznała dwa zarzuty Michalczewskiego, które zresztą uznała już kilka miesięcy temu, rozstrzygając podobne kwestie w poprzednim kieleckim przetargu. ZTM nie może określić daty uruchomienia usługi na 1 stycznia przyszłego roku, musi dać ewentualnemu zwycięzcy czas na przygotowanie się do usługi. KIO zgodziła się też, że żądanie imiennej listy 100 kierowców, który mają wozić pasażerów (z oczywistych względów Michalczewski i każdy inny prywatny przewoźnik nie może jej przedstawić, a MPK może), jest nieuzasadnione. Zamawiający może co najwyżej określić wymóg realizacji usługi przez 100 kierowców z określonym (KIO wspomina o minimum półrocznym) doświadczeniem.
Oddalono zarzut Michalczewskiego o zbyt wygórowane wymogi ekonomiczne i finansowe, a także umorzono postępowanie w kwestii nadmiernego, zdaniem przewoźnika, wymogu posiadanego doświadczenia. Umorzono też postępowanie w kwestii wymogu złożenia przez przewoźników oświadczenia, że spełniają warunki przedmiotowe związane z wykonywaniem usługi. Według KIO każdy może brać udział w przetargu, jeśli po prostu je spełnia.
Co ciekawe, KIO oddaliła zarzut Michalczewskiego związany z nietypowym określeniem kryteriów przetargowych. Otóż 40 proc. punktów można otrzymać za zadeklarowanie, że kierowcy, którzy będą wozić kielczan, mają minimum trzyletnie doświadczenie nabyte w ciągu ostatnich pięciu lat. Sędziowie uznali, że zamawiający może wymagać w takim zakresie doświadczenia od pracowników, którzy będą wykonywali usługę. W połączeniu ze zniesieniem konieczności przedstawienia imiennej listy kierowców, powoduje to jednak nietypową sytuację.
Pierwotnie przewoźnik musiał w praktyce znaleźć „na już” stu kierowców z dużym doświadczeniem. Tylko w ten sposób mógłby wygrać przetarg z MPK, których takich kierowców ma na miejscu. Teraz jednak ZTM będzie musiało przyznać 40 proc. punktów w przetargu każdemu oferentowi, który po prostu zadeklaruje, że takich kierowców zatrudni. Ponieważ zrobi to zapewne każdy, o wyniku przetargu zdecyduje więc drugie kryterium czyli cena.