W tradycyjnej, wyposażonej w kierowcę wersji samochodu wspólne bezpieczeństwo pieszego i kierowcy zależy od kontaktu wzrokowego i adekwatnej oceny sytuacji. Modele autonomicznych samochodów wymagają opracowania systemów komunikacyjnych, które umożliwią maszynie nadanie odpowiedniego sygnału ludziom, by byli w stanie przewidzieć jej zachowanie.
Autonomiczny samochód nie musi mieć na wyposażeniu kierownicy, lusterek czy okien, by dotrzeć do wyznaczonego celu. Designerzy mają pole do popisu – wygląd pojazdów może zmienić się diametralnie. Wyzwaniem dla inżynierów i projektantów są przede wszystkim narzędzia komunikacji maszyny z uczestnikami ruchu: kierowcami innych pojazdów, pieszymi, rowerzystami. Światła sygnalizujące planowane manewry są w stanie zapewnić jakiś poziom bezpieczeństwa i porządku na drodze, ale nie są w stanie wysłać i odebrać kluczowych dla komunikacji ludzkiej gestów. Nie są w stanie również utrzymać kontaktu wzrokowego, który umożliwia szybką reakcję na nieoczekiwane zdarzenia.
Stworzenie logicznego systemu znaków, który będzie zrozumiały i przewidywalny, wymaga znacznego uproszenia komunikacji. Jednak, jak twierdzą projektanci, to nie technologia jest barierą, a psychologia. Sygnały, żeby działać skutecznie, muszą być odebrane i odpowiednio zinterpretowane przez człowieka. By zaś człowiek mógł zareagować na sygnał musi go najpierw poznać i zrozumieć. Edukacja społeczeństwa przed wprowadzeniem automatycznych samochodów do powszechnego użytku będzie konieczna. I niezwykle problematyczna. Bo to ludzie są tu czynnikiem nieprzewidywalnym.
Systemy komunikacyjne, zdaniem projektantów, mogłyby opierać się na sygnałach dźwiękowych, instrukcjach głosowych lub wyświetlaczach z tekstem informującym o planowanych ruchach pojazdu. Starając się zbadać możliwe reakcje pieszych na sygnały nadawane przez zautomatyzowane pojazdy, robotycy z Duke przeprowadzili eksperyment, w którym porównali efektywność kilku prototypowych systemów komunikacyjnych. Badacze posłużyli się tradycyjnym samochodem, który został ucharakteryzowany na pojazd autonomiczny. Wyposażyli go w wyświetlacz, który nadawał sygnały tekstowe „idź” i „nie idź” oraz numeryczną informację o prędkości, z jaką porusza się pojazd. W założeniu piesi mieli wykorzystać wiedzę o prędkości, by ocenić, czy przekroczenie jezdni jest bezpieczne.
Większość biorących udział w eksperymencie pieszych zignorowało sygnał na wyświetlaczu, bez względu na to, czy był komunikatem słownym, czy informacją o prędkości. Zdecydowana większość osób polegała na obserwacji zbliżającego się pojazdu i ocenie bezpieczeństwa przejścia przez ulicę „na oko”. Polegali zatem na starych nawykach, które w przypadku autonomicznego samochodu są strategią o tyle nie trafioną, że w razie nieadekwatnej kalkulacji nie ma co liczyć na to, że pojazd zwolni – nie ma w nim osoby, która będzie w stanie zareagować.
Dodatkowo, by system oparty na takich sygnałach był skuteczny, wyświetlacze musiałyby być widoczne ze znacznej odległości. To z kolei rodzi problemy związane z gabarytami instalacji. Aby prosta wiadomość „bezpieczne przejście” była widoczna z odległości 30 m, ekran musiałby mieć około metra szerokości. Aby ta sama wiadomość była widoczna z dwa razy większej odległości, ekran musiałaby być szerszy od większości dziś używanych samochodów.
Póki co te i inne wyliczenia na nic się nie zdadzą. Zespół badaczy z Duke ustalił, że efektywność każdego z testowanych systemów komunikowania jest taka sama – równa efektywności komunikacyjnej pojazdu pozbawionego jakiegokolwiek urządzenia nadającego sygnały.
Oczekiwania wobec autonomicznych samochodów są duże – miałyby one obniżyć statystyki śmiertelnych wypadków drogowych z udziałem pieszych. Jednak badacze mówią wprost: połowa śmiertelnych wypadków ma miejsce z powodu nieodpowiedzialnego zachowania pieszego. Dopóki nawyki ludzi się nie zmienią, dopóty nawet najbardziej wyszukany system komunikacji nie pomoże.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.