– Nasz prezydent nie jeździ rowerem do pracy, nie ma u nas Masy Krytycznej, likwidujemy drogi rowerowe, nie mamy roweru publicznego – wymienił podczas konferencji "Rower w mieście 2015", organizowanej przez TOR Konferencje pełnomocnik prezydenta Gdańska ds. rowerowych Remigiusz Kitliński. Potem opowiedział dlaczego mimo tego, a może dzięki temu, Gdańsk jest uznawany za rowerową stolicę Polski.
Gdańsk uważa za swoją wielką zaletę brak Masy Krytycznej. Według Kitlińskiego nie ma powodu by antagonizować różne grupy mieszkańców. Za to raz do roku odbywa się tam Metropolitalny Przejazd Rowerowy z 10 tys. uczestników. - To impreza skierowana do tych, którzy na rowerze nie jeżdżą codziennie. Nie próbujemy przekonać już przekonanych – tłumaczy.
Gdańsk w tym roku zwyciężył w European Cycling Chellenge, nie tylko jeśli chodzi o ilość przejechanych kilometrów, ale też o ilość na mieszkańca.
Rowery na ulice
W Gdańsku przyjęto zasady, które w największym uproszczeniu polegają nie na budowaniu dróg rowerowych wszędzie gdzie się da, ale bardziej ogólnym myśleniu o ruchu. Część dróg z uspokojonym ruchem (do 30 km/h) świetnie się dla rowerzystów nadaje. Na drogach z ograniczeniem prędkości do 50 km/h wytycza się jednokierunkowe pasy rowerowe. Dopiero przy tych, gdzie samochody jeżdżą, szybciej buduje się wydzielone trasy.
Dziś 50 proc. sieci drogowej to strefy uspokojonego ruchu z prędkością do 30 km/h. Dzięki temu Gdańsk pozbył się 10 tys. znaków. A w przeciwieństwie do miast, które publikują mapy dróg rowerowych, też ma mapę, ale dróg rowerowych do likwidacji. W wielu miejscach są niepotrzebne. Dość powszechne są strefy z kontraruchem. W mieście obowiązuje on na 185 ulicach, czyli w sumie na 41 km dróg. Stosowane są śluzy rowerowe. Od momentu wprowadzenia kontraruchu miała miejsce tylko jedna kolizja wynikająca z jego funkcjonowania.
W Gdańsku postawiono 107 znaków drogowych przypominających o konieczności zachowania metrowego odstępu między rowerzystą a samochodem.
źródło: prezentacja Remigiusza Kitlińskiego na konferencję "Rower w mieście 2015"/UM Gdańsk
- Ciekawym pomysłem są chodniki przechodnie, czyli skrzyżowania, których najważniejszym elementem jest... chodnik. Nie trzeba tam stawiać znaków. Każdy kierowca wie, kto jest tam najważniejszy – mówi Kitliński.
źródło: prezentacja Remigiusza Kitlińskiego na konferencję "Rower w mieście 2015"/UM Gdańsk
Rowerowy maj
Gdańsk nie ma roweru miejskiego, ale organizuje szereg imprez i działań związanych z rowerami. “Rowerowy maj” to zachęta dla dzieci by przyjeżdżały na rowerach do szkół. W tym roku program objął 48 szkół. Aż 60 proc. uczniów tych placówek przynajmniej raz przyjechało do niej na rowerze. Gdyby policzyć wszystkie podróże (czyli w ciągu maja każde dziecko 20 razy miało okazję przyjechać do szkoły na rowerze), to aż 35 proc. odbyto właśnie tym środkiem transportu.
Miasto wymienia linki rowerowe na bezpieczne zapięcia “U-locki”. W ciągu ostatnich kilku lat rozdało 335 tys. map rowerowych.
To wszystko sprawia, że w Gdańsku, mimo niestandardowego podejścia do tematu, ruch rowerowy ma się bardzo dobrze. Na jednej tylko ul. Jantarowej w całym 2014 r. zanotowano prawie milion przejazdów rowerowych (rekord dobowy to prawie 10,5 tys. przejazdów). A przez pięć ostatnich lat na ulicach Gdańska zginął tylko jeden rowerzysta.
Zapraszamy na IV Kongres Transportu Publicznego, który odbędzie się w Warszawie w dniach 19-20 października 2015 roku. Wśród poruszanych tematów znajdzie się między innymi mobilność Polaków, technologie służące mobilności oraz kwestie planowania i realizacji celów rozwoju miast.
Więcej informacji o Kongresie znajdziesz tutaj.