Lotnisko im. Fryderyka Chopina w Warszawie musi myśleć o zabezpieczeniu swojej przepustowości również pod zwiększające się wymagania PLL LOT. Na drodze do rozwoju narodowego przewoźnika w stołecznym hubie stają jednak m.in. linie niskokosztowe (Ryanair zapowiedział ostatnio przeniesienie lotów krajowych do warszawskiego portu). Rozwiązaniem miałaby być zmiana polityki handlowej.
O tym, jak istotna jest kwestia zabezpieczenia lotniska na Okęciu pod zwiększające się wymagania PLL LOT mówił podczas wtorkowego posiedzenia senackiej komisji infrastruktury prezes linii Rafał Milczarski. Teoretycznie port Chopina może przyjąć 20 mln pasażerów rocznie. Obecnie odprawianych jest tu ok. 11 mln podróżnych co oznacza, że przepustowość stołecznego portu może się z czasem wyczerpać.
Tymczasem współpraca między Lotniskiem Chopina a narodowym przewoźnikiem jest dość jasna - PLL LOT buduje tu swój hub, a obecnie ruch jaki generuje stanowi około połowy przychodów całego portu. To właśnie dlatego, jak podaje DGP, Państwowe Porty Lotnicze (PPL) planują wprowadzić od listopada zupełnie nową politykę handlową w stołecznym porcie. Zarządca lotniska chce preferować w cenniku połączenia najbardziej rentowne, a więc przesiadkowe, a także realizowane za pomocą dużych samolotów. Ponieważ opłaty zależą m.in. od masy samolotów i liczby pasażerów, większa maszyna równa się z większym przychodem.
Pomysł na wprowadzenie zmian w cenniku pojawił się tuż po ogłoszeniu przez Ryanaira powrotu na Lotnisko Chopina z trasami krajowymi. Z cennika wynikało, że irlandzka linia załapie się na rabaty, przyznawane obecnie w stołecznym porcie. Efekt byłby taki, że Ryanair dostałby lepszą ofertę, niż LOT, który ściśle współpracuje z warszawskim lotniskiem. Dla LOT-u port Chopina to główna baza zapewniająca pożądany ruch przesiadkowy. W listopadzie ubiegłego roku narodowa linia zainaugurowała oficjalnie w Warszawie swój hub.
Obecnie PPL nie ma narzędzi prawnych, by odmówić jakiejkolwiek linii operowania z Lotniska Chopina. Dlatego zmiana struktury ruchu lotniczego jest najbardziej pożądanym narzędziem, szczególnie, że trzeba brać przy tym pod uwagę wyczerpującą się przepustowość stołecznego portu i ideę budowania duoportu z lotniskiem w Modlinie, dedykowanym liniom niskokosztowym. Regionalne porty cenniki układają tak, by zachęcić do operowania kogokolwiek (atrakcyjne ceny oferuje np. lotnisko w Radomiu). Lotnisko Chopina idzie w odwrotną stronę pokazując, że nie jest portem dla tanich linii.
W opracowaniu jest obecnie strategia lotnicza dla Polski, która wskaże możliwe drogi rozwoju m.in. dla Lotniska Chopina. Realną alternatywą miałaby być m.in. budowa Centralnego Portu Lotniczego między Łodzią a Warszawą, przy którego budowie mieliby pomóc nam
Chińczycy.