Partnerzy serwisu:
Felietony i komentarze

Człowiek – towar wożony w warunkach chłodniczych?

Dalej Wstecz
zdjęcie autora

Kasper Fiszerredaktor portalu Transport Publiczny

Absolwent UAM i UŁ. Dziennikarz związany z transportem szynowym. Publikuje w najważniejszych tytułach branży kolejowej, wydarzenia związane z komunikacją zbiorową komentował też w mediach ogólnoinformacyjnych i na łamach portalu Instytutu Misesa. Pasjonuje się transportem na terenie b. ZSRR.

Felietonista:

Kasper Fiszer

Autor:

Kasper Fiszer

Data publikacji:
11-08-2015
Tagi geolokalizacji:

Podziel się ze znajomymi:

FELIETONY I KOMENTARZE
Człowiek – towar wożony w warunkach chłodniczych?
fot. Bankotravel, domena publicznawrocławski autobus w upale
Pojazd klimatyzowany przypomina często albo lodówkę, albo piec. Ratunkiem przed szalonymi ustawieniami klimatyzacji zdają się niejednokrotnie wyłącznie jej awarie – ale wtedy panuje nieznośny upał, a współcześni projektanci lubią rezygnować z otwieranych okien.

Zdaje się, że jedną z tzw. polskich cech narodowych jest to, że znaczna część społeczeństwa często lubi z czymś przedobrzyć. Po prostu nasypać czegoś trochę więcej niż trzeba („to niemożliwe, żeby kilka kropel było w stanie wyczyścić tyle brudu”) czy kupić za dużo jedzenia na święta („my tyle nie zjemy?!”). Biję się w pierś – sam dobrze wiem, że nie mogę kupować skoncentrowanych środków chemicznych, bo jakoś odruchowo używam ich tyle, że piana wydostaje się z pralki albo zatyka zlew. Kiedyś znajoma, która wprowadzała z ramienia wielkiej korporacji nowy środek piorący, uspokoiła mnie, że o ile w większości krajów byłbym w swoim postępowaniu osamotniony, w Polsce zachowuję się tak, jak większość, a jej firma musiała rozrzedzić specyfik.

Mam wrażenie, że ten sam mechanizm, który stoi za absurdalnym dozowaniem płynu do prania, odpowiada również za użytkowanie klimatyzacji w środkach transportu zbiorowego. – Po cóż miałbym ustawiać temperaturę tylko o kilka stopni mniejszą niż na zewnątrz – zdają bowiem się myśleć setki decydujących o pracy urządzeń – skoro termostat pozwala mi ustawić nawet osiemnaście stopni, a im bardziej schłodzimy, tym przyjemniej i lepiej, prawda?!

Wrocław, lipcowy skwar znacznie powyżej trzydziestu stopni. W osobowym do Jeleniej Góry jest o kilkanaście zimniej. Przyznam, że w takie dni raczej nie zabieram ze sobą kurtki, więc zwyczajnie marznę, choć uwielbiam zimę i dobrze czuję się dopiero w silnych mrozach – jestem zbyt rozgrzany, gdy wchodzę do środka, by różnica nie zrobiła na moim organizmie wrażenia. Jestem mniej przewidujący niż inni pasażerowie – ci w środku lata wyciągają z podróżnych toreb ciepłe bluzy. Może dzięki temu, w przeciwieństwie do mnie, nie będą przez parę następnych dni pociągać nosem.

Podobna aura, autobus podmiejski, godziny późnoporanne. Inne miasto, ale tak samo wściekle zimno. Dziewczyna z siedzenia obok dojeżdża codziennie do pracy. W polarze. Mówi, że bierze go tylko po to, by mieć się w co ubrać w autobusie. W środku lata, w słoneczny, skwarny dzień, nosi specjalny, jesienny strój podróżny. Chciałbym grzecznie spytać, czy to nie jest już paranoja?

Jest też drugi, równie ekstremalny wariant cieplny. Inną naszą cechą narodową są problemy z konserwacją jakiegokolwiek sprzętu. A może to nie nasza polska przywara, tylko zwyczajnie klimatyzatory są trudne w utrzymaniu i często nie pracują wcale albo są niewydolne. Tak jak parę dni temu w międzynarodowym EIC z Wiednia, kiedy uciekłem z wygodnej, bezprzedziałowej „dwójki”, bo nagrzała się w austriackim i czeskim słońcu jak wielka puszka. Albo tak jak w tłocznym interRegio z Warszawy do Łodzi w skwarny dzień na początku lipca, tylko że wtedy nie było dokąd uciec, bo w jedynej jednostce panował upał jeszcze większy niż na zewnątrz.

Nie dość, że nie było dokąd zwiać, nie dało się też otworzyć okna – przynajmniej na tyle, by przynosiło to jakąś realną poprawę. To zjawisko, którego najzwyczajniej nie potrafię pojąć – nikt o zdrowych zmysłach nie kupiłby sobie klimatyzowanego samochodu, w którym nie dałoby się odsunąć szyby. Każdy bierze pod uwagę, że mechanizm czasem zawodzi, i wtedy dobrze jest móc po prostu przekręcić korbkę w drzwiach czy nacisnąć odpowiedni przycisk. Zauważyli to już na szczęście także producenci autobusów miejskich, którzy kilka lat temu zaczęli montować otwierane szeroko okna, które da się po prostu centralnie zablokować, jeśli klimatyzacja działa poprawnie. Na torach, zwłaszcza tych kolejowych, wciąż tego nie odkryto.

Właśnie dlatego, gdy latem widzę na moim peronie współczesny, opływowy kształt nowego pojazdu, zaczynam się niepokoić. I mimo hałasu, niewygód i braku gniazdka naprawdę cieszę się, gdy trafiam na wysłużony skład sprzed kilku dziesięcioleci, który wciąż nie przeszedł większej modernizacji. Tak, na początku też jest w nim gorąco, ale opuszczam do końca szybę i po kilku minutach jazdy zazwyczaj jakoś daje się żyć. I to bez kurtki.
Tagi geolokalizacji:

Podziel się z innymi:

Zobacz również:

Zobacz również:

Kongresy
Konferencje
SZKOLENIE ON-LINE
Śledź nasze wiadomości:
Zapisz się do newslettera:
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.
Współpraca:
Rynek Kolejowy
Rynek Lotniczy
Rynek Infrastruktury
TOR Konferencje
ZDG TOR
ZDG TOR
© ZDG TOR Sp. z o.o. | Powered by BM5