Cel charytatywny nie uświęca roweru

„Przepis to przepis” usłyszał Jonathan Hunt, który chciał wejść z rowerem do pociągu z Nottingham do Mansfield. Miał bilet, ale w wagonie były już dwa rowery, a więcej miejsc przeznaczonych dla jednośladów w wagonach pociągów East Midland Trains nie ma. O sprawie napisał „The Telegraph”.

Wcześniej 39–letni informatyk brał udział w 13–godzinnym przejeździe z Manchesteru do Londynu, który był poświęcony zbieraniu pieniędzy dla fundacji Ambitious about Autism. Jego 220 mil przejechanych na rowerze przyniosło 700 funtów. Wracając do domu nie miał kłopotów z przejechaniem pociągiem z Londynu do Nottingham, ale pojawiły się, gdy się przesiadał.

„Przepisy to przepisy” usłyszał od konduktora. – Nawet gdy mu powiedziałem gdzie byłem, że brałem udział w dobroczynnym przedsięwzięciu, nie zmienił zdania – tłumaczy. – Byłem porządnie wkurzony, chciałem wrócić do żony i małego dziecka, ale się nie udało – dodaje. 12 mil do Mansfield przejechał więc na własnym rowerze.

Rzeczniczka linii kolejowej przyznała, że co prawda firma rozbudowuje infrastrukturę rowerową na swoich stacjach, ale w pociągach miejsce na rowery jest ograniczone i to się na razie nie zmieni.