„Der Tagessspiegel” zapytał dwóch specjalistów ds. transportu o wady i zalety tramwajów. Władze stolicy Niemiec zastanawiają się nad rozbudową sieci i rozważają wszystkie za i przeciw. A tych jest dużo.
„Berlin rośnie. Ma coraz więcej mieszkańców, więcej osób przyjeżdża tu do pracy, miasto odwiedza więcej turystów. Na ulicach jest więc więcej ruchu. A skoro miasto musi ograniczyć zanieczyszczenie powietrza, odpowiedzią jest zwiększenie udziału pojazdów elektrycznych. Nie samochodów z napędem elektrycznym, bo one zajmują tyle samo miejsca co zwykłe” tłumaczy w artykule Christfried Tschepe, szef berlińskiego stowarzyszenia pasażerów IGEB.
Tramwaj – wygodny i tańszy
Tschepe wskazuje więc na potrzebę rozwijania komunikacji tramwajowej, S–Bahnu, czyli berlińskiej miejskiej kolei, oraz metra. Tramwaje mają jednak zdecydowaną przewagę nad S–Bahnem i U–Bahnem – są tańsze i łatwiejsze w budowie. Koszt budowy kilometra linii tramwajowej szacuje na 10–20 mln euro, czyli dziesięciokrotnie mniej niż koszt budowy kilometra metra.
Tramwaj jest też wygodniejszy. Przystanki znajdują się na poziomie jezdni, więc szczególnie dla pasażerów z problemami w poruszaniu się są wygodniejsze niż metro i S–Bahn. Są też tańsze w użytkowaniu niż komunikacja autobusowa i każdorazowo mogą przewieźć więcej pasażerów.
Ekspert zwraca uwagę, że tramwaje świetnie sprawdzają się przy podróżach na krótkie odległości, a takie są najczęstsze w mieście. Ale żeby były konkurencyjne, muszą mieć priorytety w ruchu, co nie jest w Berlinie regułą. Dodaje, że rozwój sieci tramwajowej warto planować na wiele lat w przód i wszelkie nowe osiedla powinny mieć od razu zapewnione miejsce na linię.
Tramwaj – nieelastyczny zawalidroga
„Tramwaje pojawiły się pod koniec XIX w., bo ulice były dziurawe i nierówne. Zapewniały wygodniejszy transport. Teraz ulice są równiutkie jak stół, a tramwaje wciąż jeżdżą” – dziwi się z kolei Hans–Henning Romberg, menedżer z branży lotniczej. „Powszechnie podkreśla się ich ekologiczny wymiar, bo korzystają z prądu. Ale mają wady, o których rzadko się mówi” – dodaje.
Jakie to wady? Romberg, na kontrze do Tschepego, wymienia ich sporo. Przede wszystkim tramwaje zajmują wiele przestrzeni, zarówno jeśli chodzi o miejsce pod tory jak i o poruszanie się w miejskiej przestrzeni, a w dodatku – ponieważ porusza się środkiem jezdni – miejsce zajmują przystanki tramwajowe. Jakby tego było mało, tramwaj potrzebuje swojej własnej sygnalizacji.
Romberg dość mocno podkreśla, że tramwaj to „zawalidroga”. Dosłownie. W przypadku jakiegokolwiek wypadku linia jest zablokowana na dobrych kilka godzin. W przypadku konieczności naprawy, część sieci jest sparaliżowana minimum na kilka tygodni. Tramwaj nie „ucieknie” z torów, nie może niczego objechać. A gdy zdarzy się jakikolwiek kłopot, jak się go rozwiązuje? Zastępczą komunikacją autobusową. Autobus korzysta z ulicy, z której korzystają też inne pojazdy, podczas gdy tramwaj korzysta z torów, przeznaczonych wyłącznie dla niego.
Tramwaj wymaga priorytetu, co zaburza ruch uliczny. Z tramwajem związana jest sieć trakcyjna, która źle wygląda, w dodatku zajmu7je przestrzeń nad jezdnią. Tramwaj jest w dodatku głośny, co jeszcze bardziej zwiększa uciążliwość ruchu ulicznego.
Romberg nie widzi nawet ekologicznej przewagi tramwaju. Prąd? Owszem, ale nikogo przecież już nie dziwią autobusu o napędzie elektrycznym. Jedyna, drobna przewaga tramwaju polega na pojemności pojazdu. Ale w przypadku gdy rozważamy najlepszy rodzaj transportu dla ciasno zabudowującego się miasta, autobus ma zdecydowaną przewagę.
Z którą argumentacją się zgadzacie?
Zapraszamy na IV Kongres Transportu Publicznego, który odbędzie się w Warszawie w dniach 19-20 października 2015 roku. Wśród poruszanych tematów znajdzie się między innymi mobilność Polaków, technologie służące mobilności oraz kwestie planowania i realizacji celów rozwoju miast.
Więcej informacji o Kongresie znajdziesz tutaj.