– Przed przejęciem zakładu przez spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej pracowało tu 298 osób. Dziś pracowników jest 350 – mówi prezes Autosanu Marek Opowicz. – Za dwa, trzy lata powinniśmy, ostrożnie licząc, podwoić to zatrudnienie – dodaje. Czy będą jednak produkować broń, zamiast autobusów?
Opowicz był gościem debaty o przyszłości Autosanu, zorganizowanej w Sanoku przez redakcję „Faktu” (relację
można znaleźć tutaj). Poza nim w dyskusji wzięli udział m.in. przedstawiciele firm z branży zbrojeniowej, które przed rokiem przejęły spółkę, a także wicewojewoda podkarpacki.
Kupiona masa upadłościowaAutosan przez blisko trzy lata znajdował się w stanie upadłości likwidacyjnej. Firma, która przez dekady znana była z produkcji autobusów, straciła na innowacyjności i wpadła w kłopoty finansowe. Przez trzy lata pracę straciła połowa załogi, a kolejne próby sprzedaży zakładu tak, by następny właściciel utrzymał produkcję, nie udawały się. Mimo trudnej sytuacji w Sanoku wciąż produkowano niewielką ilość autobusów i części do tramwajów.
W kampanii wyborczej politycy PiS obiecali, że pomogą fabryce i w marcu tego roku masę upadłościową przejęły państwowe firmy z Polskiej Grupy Zbrojeniowej – Huta Stalowa Wola i PIT Radwar.
Na początku grudnia Autosan, PGZ i amerykański koncern zbrojeniowy Raytheon podpisały list intencyjny w sprawie budowy systemu obrony powietrznej „Wisła”, część elementów systemu, według zapowiedzi przedstawicieli grupy, ma być produkowana w Sanoku.
– Jest tutaj załoga, która jest w stanie, na najwyższym światowym poziomie, takie wyroby wykonywać. Nie wszyscy to potrafią. My potrafimy – mówił podczas debaty Opowicz. Dodawał, że od momentu przejęcia spółki przez zbrojeniówkę wzrosło zatrudnienie, a w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat ma się podwoić.
Czy przetrwają autobusy?W czasie gdy autosan był w stanie upadłości udało mu się sprzedać kilkadziesiąt pojazdów i homologować 12–metrową wersję Sancity spełniającą normę emisji spalin Euro 6. W tym roku firma zyskała zamówienie w Krakowie na 15 autobusów 9–metrowych i jest w trakcie homologacji modelu na gaz. W czasie debaty szczegóły dotyczące produkcji pojazdów jednak nie padły.
– Autobusy z Autosanu spełniają wszystkie normy ochrony środowiska, w tym Euro 6. Mogę pochwalić konstruktorów i załogę, że potrafili w ciągu 4–5 miesięcy, praktycznie od zera, zbudować autobus gazowy, który pokazywaliśmy na targach w Kielcach, a teraz przechodzi homologację – zapewniał Opowicz. – Fabryki autobusów to po prostu inteligentne montownie. My taką jesteśmy i potrafimy zmontować autobusy z najnowocześniejszych komponentów tak, jak robią to nasi konkurenci – dodawał.
Póki co krakowski przetarg na krótkie autobusy to niewiele, by zaistnieć na polskim rynku. Autosan też zdaje się mocno ustępować konkurencji jeśli chodzi o ofertę. Dopiero homologuje autobus CNG, choć liczne miasta europejskie testują lub wprowadzają na ulice rozmaite wersje autobusów elektrycznych.
Z drugiej strony w rządowym planie rozwoju elektromobilności Autosan jest wymieniany jako jeden z filarów polskiego przemysłu autobusowego. Urzędnicy rządowi na każdym kroku podkreślają jak ważna to firma dla regionu – podczas wspomnianej debaty wicewojewoda Witold Lechowski robił to wielokrotnie – i choćby z tego powodu pracownicy fabryki z Sanoka mogą na razie spać spokojnie.