Choć kilka z polskich miast kupuje lub planuje kupić autobusy elektryczne, to jednocześnie dwa z nich eksperymentują z innym sposobem wykorzystania dodatkowej energii w pojazdach. Chodzi o panele fotowoltaiczne montowane na dachu.
Warszawskie Miejskie Zakłady Autobusowe od kilku miesięcy testują panele fotowoltaiczne na dachach kilkunastu autobusów z zajezdni Woronicza. Urzędnicy na razie nie chcą mówić, co z tych testów wynika. – Żeby móc dokonać pełnej oceny należy najpierw zakończyć pełen roczny sezon obsługi – tłumaczy rzecznik MZA Adam Stawicki. Ale wydaje się, że Warszawa widzi w tym rozwiązaniu sensowny sposób na choćby drobne oszczędności. W rozstrzygniętym niedawno przetargu na 80 autobusów, które w tym roku trafią do stolicy, Solaris wygrał o włos, bo zaoferował pojazdy właśnie z panelami zamontowanymi na dachu (poprawa bilansu energetycznego była jedną z cech punktowanych w przetargu). I to właśnie te autobusy – 60 przegubowców i 20 zwykłych pojazdów – od jesieni będzie jeździło po stolicy z panelami.
Panele fotowoltaiczne instaluje się na dachach autobusów nie po to, by napędzały pojazd. Od tego jest silnik. Ale podczas jazdy część energii produkowanej przez napęd jest zużywana przez instalacje i urządzenia zamontowane w autobusie, który musi być oświetlony, potrzebuje zasilania dla kasowników, informacji pasażerskiej, klimatyzacji i systemów pomocniczych.
Warszawa nie jest pierwszym miastem w Polsce, które sprawdza tego rodzaju rozwiązanie. Dwa lata temu Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Lublinie i tamtejsza Politechnika uruchomiły projekt pod nazwą „Opracowanie technologii autobusowych struktur fotowoltaicznych zmniejszających zużycie paliwa i emisję toksycznych składników spalin”.
Testy lubelskie mają się skończyć w tym roku, bo właśnie na dwa lata oszacowano tam czas, w którym sensownie można ocenić taką inwestycję. Według prof. Mirosława Wendekera panele pozwalają zapewnić od 15 do 25 proc. energii, którą potrzebuje autobus. To przekłada się na mniej więcej 5-procentowe ograniczenie zużycia paliwa, czyli na oszczędności rzędu 8–10 tys. zł w ciągu roku. Według przewidywań po dwóch latach inwestycja się zwraca, ale wspomniane dane to szacunki. Testy – zarówno lubelskie, jak i warszawskie – mają pozwolić na ich weryfikację.
Więcej na ten temat, w tym jakie polskie miasta mogłyby, a nie testują fotowoltaiki i jak korzysta z tego rozwiązania świat, przeczytasz w Monitorze.