Jedną z podstawowych zalet pojazdów elektrycznych jest ich ciche działanie. Emitują w przestrzeni miejskiej dużo mniej hałasu niż standardowe samochody. Jak się okazuje, za mało. W przyszłym roku wejdą w życie unijne przepisy, które zmuszą producentów takich aut do zamontowania w nich specjalnego brzęczyka, działającego przy niskich prędkościach.
Zmiany w przepisach bezpieczeństwa dotyczących każdego nowego samochodu elektrycznego, wodorowego lub hybrydowego, który ma zostać dopuszczony do użytku w Unii Europejskiej, zostały przygotowane wiosną, a mają wejść w życie w połowie przyszłego roku. Właśnie przyjęła je pozostająca poza UE Szwajcaria. Zakładają, że każdy taki pojazd będzie musiał mieć fabrycznie zamontowane urządzenie (tzw. Acoustic Vehicle Alerting System, AVAS) emitujące dźwięk, ostrzegający pieszych.
Czy to potrzebne? Okazuje się że tak. Hałas samochodowy składa się z trzech głównych źródeł – odgłosów silnika, odgłosów związanych z aerodynamiką i hamowaniem, oraz z hałasu opon trących o jezdnię. Głównym źródłem hałasu jest silnik, choć im szybciej jedzie auto, tym głośniejsze są dwa pozostałe. Pojazd elektryczny, którego napęd pracuje bezgłośnie, gdy się rozpędzi, zostanie usłyszany przez każdego. Gdy jedzie wolno, stanowi kłopot.
Według brytyjskich badań auto elektryczne jadące z prędkością ok. 20 km/h, jest właściwie niesłyszalne nie tylko przez rowerzystę albo pieszego ze słuchawkami na uszach. Największy kłopot mają osoby niedowidzące i niewidome, które są mocno narażone na potrącenie. Takie rzeczy już się zdarzały. Niedawno w Japonii kierowca auta elektrycznego, cofając, przejechał osobę niewidomą i jej psa przewodnika.
O ile w Polsce liczba aut elektrycznych jest śladowa (prawdopodobnie przekroczyła tysiąc pojazdów) i póki co rządowe zapowiedzi o milionie aut elektrycznych rozmijają się z rzeczywistością, to w innych europejskich krajach ich liczba, wciąż niewielka, rośnie. W Wielkiej Brytanii jest dziś 140 tysięcy pojazdów elektrycznych (pięć lat temu było ich 3,5 tys.). Wspomniana Szwajcaria to dziś 15 tys. aut elektrycznych i 67 tys. hybryd.
Co ciekawe, duże dyskusje wzbudził sam charakter dźwięku, który ma być emitowany przez e-auta. Rozważano dźwięk pulsujący albo stały szum. Ten drugi jest przyjemniejszy. Ten pierwszy jest lepiej słyszalny, ale może odbijać się np. od jezdni i trudniej ustalić jego źródło. Stanęło na miksie jednego i drugiego, który będzie brzmiał do momentu aż auto rozpędzi się do ponad 20 km/h i odgłos opon stanie się słyszalny.
Rzecznik Szwajcarskiego Związku Niewidomych przyznał, ze bardzo cieszy się z przyjęcia przepisów, ale jednocześnie żałuje, że jego kraj nie posunął się dalej niż UE w regulacjach. Te bowiem nie nakładają obowiązku emitowania dźwięku na auta stojące (np. czekające na zmianę świateł, czy ruszające z parkingu), w dodatku AVAS-y powinny nie mieć możliwości wyłączenia.